"Na tropie mordercy. Historia prywatnego śledztwa, które
wstrząsnęło Szwecją"
Joakim Palmkvist
"Konflikt, który niszczy pokolenia. Multimilioner, który
przepada bez wieści. Zakazana miłość, która prowadzi do katastrofy. Kobieta,
która postanawia odkryć prawdę." Nic dodać, nic ująć. Takie
słowa możemy znaleźć na okładce książki "Na tropie mordercy" -
reportażu kryminalnego.
Zazwyczaj nie czytam reportaży, a w każdym razie robię to bardzo
rzadko. Jednak dla tej książki postanowiłam zrobić wyjątek. Przytoczone przeze
mnie słowa, znajdujące się na okładce, skutecznie mnie przekonały. W dodatku
miała być powieściowa fabuła, literacki urok… Czy rzeczywiście możliwe jest
stworzenie reportażu imitującego powieść kryminalną? I czy będzie to dobre?
Autor, jeden z najlepszych dziennikarzy śledczych w Szwecji,
opisał historię śledztwa zaginięcia Gorana Lundblanda. Dlaczego akurat ją?
Przecież zagadek kryminalnych, z którymi się spotkał było wiele. Tutaj jednak…
Znaczną rolę odegrała osoba prywatna – jedyna, której udało się rozwikłać
kryminalną zagadnę w Szwecji. Wyjątkowa, wytrwała, sprytna, odważna. Pokazała,
że w przypadku historii takich jak ta, zbyt duża ilość zasad, reguł, ograniczenia,
jakie niesie za sobą mundur policyjny – są tylko zbędnym utrudnieniem. A Joakim
Palmkvist? Wysłuchał, ubrał w słowa i stworzył dzieło, które naprawdę warto
przeczytać.
Jednak jest kilka kwestii do których muszę się przyczepić. Pierwszą
rzeczą jest zastosowanie czasu teraźniejszego. Może nie jest to jakiś znaczny
minus, ale czytało mi się przez to ciężej. Tym bardziej, że w książce nie było zachowanej
chronologii. Wydarzenia nie były opisywane po kolei. Autor skakał pomiędzy
różnymi wydarzeniami, zaczynał rozdział jednym, potem w celu wyjaśnienia
przenosił się do wcześniejszych, nawiązywał do tych, które miały wydarzyć się w
przyszłości, a na koniec wracał do czasu, w którym rozdział się rozpoczynał. Po
prostu mi to nie pasowało. Kolejną kwestią jest to, że bardzo szybko poznajemy
całą prawdę. Dowiadujemy się co stało się z Goranem, padają pierwsze
przypuszczenia… I właściwie pozostaje tylko kwestia udowodnienia winy. Myślę,
że za bardzo było to wszystko rozciągnięte. Poza tym, jeśli autor chciał nadać
swojemu reportażowi charakter powieści, nie powinien – moim zdaniem – zdradzać wszystkiego
na początku. Powinien zostawić trochę niewiadomych, a przynajmniej zachować
chronologię, nie wybiegać wciąż w przód.
Przed lekturą książki przeczytałam o niej kilka opinii. Według
nich miała ona trzymać w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. A jak było
ze mną? Czy autorowi udało się utrzymać mnie w napięciu? W kilku momentach –
tak. Ale szczerze mówiąc liczyłam na znacznie więcej. W momencie, w którym
nabrałam przekonania kto stoi za sprawą zniknięcia Gorana Lundblanda, zeszły ze
mnie emocje. Niestety stało się to dosyć szybko. Wróciły pod koniec, kiedy
zagadka miała zostać ostatecznie rozwikłana.
Trochę ponarzekałam, ale ogólnie rzecz biorąc książka mi się
podobała. Na ile może podobać się reportaż kryminalny. Zostawiła mnie w sporym
szoku. Zdarzenia takie jak to, opisane w reportażu Joakima Plamkvista po prostu
mnie przerażają. Gdyby była to po prostu powieść kryminalna, pewnie nie zrobiłaby
na mnie większego wrażenia… Ale to wszystko wydarzyło się naprawdę. Jestem
wrażliwa na takie sytuacje, zawsze mocno to przeżywam. Głównie dlatego tak
rzadko sięgam po reportaże. Po takich książkach zaczynam wątpić w ludzi. Jak
można dopuścić się takich czynów?
Pomimo wspomnianych kwestii, które nie do końca przypadły mi do
gustu, uważam, że książka jest warta uwagi. Autor pokazuje nam jakie możliwości
ma policja, jakich wyborów musi dokonywać w pracy i jakie ograniczenia daje
mundur. Jednocześnie ukazuje kobietę – młodą, zaradną, która dzięki temu, że
jest osobą prywatną, może wiele zdziałać. Dzięki swojej odwadze, intuicji,
własnej motywacji potrafiła rozwikłać zagadkę, która dla policji wciąż była nie
do rozszyfrowania. Były poszlaki, byli podejrzani… Ale nie było dowodów. A bez
dowodów nie można zrobić nic.
Polecam Wam tę książkę. Myślę, że może spodobać się zarówno fanom powieści
kryminalnych jak i reportaży. Ma w sobie to coś, dzięki czemu po prostu nie
mogę ocenić jej nisko. Zostanie mi w pamięci na długo.
Ocena: 7/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Burda Książki
14 komentarzy
Lubię sięgać po kryminały, więc mogłaby mi ta książka przypaść do gustu.
ReplyDeleteWarto dac jej szansę.
DeleteMyślę,że dam szansę tej książce.:)
ReplyDeletePrawidłowo :)
DeleteRaczej sobie odpuszczę :) Chociaż okładka mi się podoba :)
ReplyDeletehttp://whothatgirl.blogspot.com
No ale okładka to jednak nie wszystko :) Nic na siłę ;)
DeleteA mnie zaintrygowała, muszę jej poszukać!
ReplyDeletepozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
W takim razie koniecznie! :)
DeleteNie jest to mój 'must have', ale może kiedyś się na nią zdecyduję ;) Nie czytałam jeszcze nigdy reportażu w tym klimacie :)
ReplyDeleteCzasami lubię przeczytać jakiś kryminał, ale nie jestem jakąś wielką fanką tego gatunku, a skoro reportaży nie lubię to chyba sobie odpuszczę ;)
ReplyDeleteSkoro książka ma w sobie to coś, to warto się z nią zmierzyć :)
ReplyDeleteMam mieszane uczucia jak na razie. Nie wiem czy ta forma przypadłaby mi do gustu. Wrócę do niej na jesień. Takie gatunki lepiej czyta mi się kiedy jest plucha za oknem. :)
ReplyDeleteTo prawda, mi zwykle też :)
DeleteNice Post!!
ReplyDeletePlease look here at Antivirus Technical Support
Avast Antivirus Customer Service Number
Antivirus Support Helpline Number