📚 Na tropie mordercy

By Book Majka - June 01, 2018


"Na tropie mordercy. Historia prywatnego śledztwa, które wstrząsnęło Szwecją"
Joakim Palmkvist


"Konflikt, który niszczy pokolenia. Multimilioner, który przepada bez wieści. Zakazana miłość, która prowadzi do katastrofy. Kobieta, która postanawia odkryć prawdę." Nic dodać, nic ująć. Takie słowa możemy znaleźć na okładce książki "Na tropie mordercy" - reportażu kryminalnego. 

Zazwyczaj nie czytam reportaży, a w każdym razie robię to bardzo rzadko. Jednak dla tej książki postanowiłam zrobić wyjątek. Przytoczone przeze mnie słowa, znajdujące się na okładce, skutecznie mnie przekonały. W dodatku miała być powieściowa fabuła, literacki urok… Czy rzeczywiście możliwe jest stworzenie reportażu imitującego powieść kryminalną? I czy będzie to dobre?

Autor, jeden z najlepszych dziennikarzy śledczych w Szwecji, opisał historię śledztwa zaginięcia Gorana Lundblanda. Dlaczego akurat ją? Przecież zagadek kryminalnych, z którymi się spotkał było wiele. Tutaj jednak… Znaczną rolę odegrała osoba prywatna – jedyna, której udało się rozwikłać kryminalną zagadnę w Szwecji. Wyjątkowa, wytrwała, sprytna, odważna. Pokazała, że w przypadku historii takich jak ta, zbyt duża ilość zasad, reguł, ograniczenia, jakie niesie za sobą mundur policyjny – są tylko zbędnym utrudnieniem. A Joakim Palmkvist? Wysłuchał, ubrał w słowa i stworzył dzieło, które naprawdę warto przeczytać.

Jednak jest kilka kwestii do których muszę się przyczepić. Pierwszą rzeczą jest zastosowanie czasu teraźniejszego. Może nie jest to jakiś znaczny minus, ale czytało mi się przez to ciężej. Tym bardziej, że w książce nie było zachowanej chronologii. Wydarzenia nie były opisywane po kolei. Autor skakał pomiędzy różnymi wydarzeniami, zaczynał rozdział jednym, potem w celu wyjaśnienia przenosił się do wcześniejszych, nawiązywał do tych, które miały wydarzyć się w przyszłości, a na koniec wracał do czasu, w którym rozdział się rozpoczynał. Po prostu mi to nie pasowało. Kolejną kwestią jest to, że bardzo szybko poznajemy całą prawdę. Dowiadujemy się co stało się z Goranem, padają pierwsze przypuszczenia… I właściwie pozostaje tylko kwestia udowodnienia winy. Myślę, że za bardzo było to wszystko rozciągnięte. Poza tym, jeśli autor chciał nadać swojemu reportażowi charakter powieści, nie powinien – moim zdaniem – zdradzać wszystkiego na początku. Powinien zostawić trochę niewiadomych, a przynajmniej zachować chronologię, nie wybiegać wciąż w przód.

Przed lekturą książki przeczytałam o niej kilka opinii. Według nich miała ona trzymać w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. A jak było ze mną? Czy autorowi udało się utrzymać mnie w napięciu? W kilku momentach – tak. Ale szczerze mówiąc liczyłam na znacznie więcej. W momencie, w którym nabrałam przekonania kto stoi za sprawą zniknięcia Gorana Lundblanda, zeszły ze mnie emocje. Niestety stało się to dosyć szybko. Wróciły pod koniec, kiedy zagadka miała zostać ostatecznie rozwikłana.

Trochę ponarzekałam, ale ogólnie rzecz biorąc książka mi się podobała. Na ile może podobać się reportaż kryminalny. Zostawiła mnie w sporym szoku. Zdarzenia takie jak to, opisane w reportażu Joakima Plamkvista po prostu mnie przerażają. Gdyby była to po prostu powieść kryminalna, pewnie nie zrobiłaby na mnie większego wrażenia… Ale to wszystko wydarzyło się naprawdę. Jestem wrażliwa na takie sytuacje, zawsze mocno to przeżywam. Głównie dlatego tak rzadko sięgam po reportaże. Po takich książkach zaczynam wątpić w ludzi. Jak można dopuścić się takich czynów?

Pomimo wspomnianych kwestii, które nie do końca przypadły mi do gustu, uważam, że książka jest warta uwagi. Autor pokazuje nam jakie możliwości ma policja, jakich wyborów musi dokonywać w pracy i jakie ograniczenia daje mundur. Jednocześnie ukazuje kobietę – młodą, zaradną, która dzięki temu, że jest osobą prywatną, może wiele zdziałać. Dzięki swojej odwadze, intuicji, własnej motywacji potrafiła rozwikłać zagadkę, która dla policji wciąż była nie do rozszyfrowania. Były poszlaki, byli podejrzani… Ale nie było dowodów. A bez dowodów nie można zrobić nic.

Polecam Wam tę książkę. Myślę, że może spodobać się zarówno fanom powieści kryminalnych jak i reportaży. Ma w sobie to coś, dzięki czemu po prostu nie mogę ocenić jej nisko. Zostanie mi w pamięci na długo.


Ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Burda Książki


  • Share:

You Might Also Like

14 komentarzy

  1. Lubię sięgać po kryminały, więc mogłaby mi ta książka przypaść do gustu.

    ReplyDelete
  2. Myślę,że dam szansę tej książce.:)

    ReplyDelete
  3. Raczej sobie odpuszczę :) Chociaż okładka mi się podoba :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    ReplyDelete
    Replies
    1. No ale okładka to jednak nie wszystko :) Nic na siłę ;)

      Delete
  4. A mnie zaintrygowała, muszę jej poszukać!
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    ReplyDelete
  5. Nie jest to mój 'must have', ale może kiedyś się na nią zdecyduję ;) Nie czytałam jeszcze nigdy reportażu w tym klimacie :)

    ReplyDelete
  6. Czasami lubię przeczytać jakiś kryminał, ale nie jestem jakąś wielką fanką tego gatunku, a skoro reportaży nie lubię to chyba sobie odpuszczę ;)

    ReplyDelete
  7. Skoro książka ma w sobie to coś, to warto się z nią zmierzyć :)

    ReplyDelete
  8. Mam mieszane uczucia jak na razie. Nie wiem czy ta forma przypadłaby mi do gustu. Wrócę do niej na jesień. Takie gatunki lepiej czyta mi się kiedy jest plucha za oknem. :)

    ReplyDelete