Miranda July
Cheryl -
znerwicowana, przytłoczona życiem czterdziestolatka zgadza się przyjąć
dwudziestoletnią córkę znajomych z pracy pod swój dach. Clee jest specyficzną
dziewczyną, co początkowo wywołuje u kobiety przerażenie. Z czasem jednak
okazuje się, że nowa współlokatorka wniosła wszystko to, czego Cheryl
podświadomie potrzebowała. Jakkolwiek dziwne by to nie było...
Dawno nie
czytałam książki, która pozostawiłaby we mnie tak wiele skrajnych odczuć co
"Pierwszy bandzior". Z jednej strony powieść ta była wyjątkowa, bo
nietypowa, oryginalna. Poruszała tematy, których na ogół autorzy unikają w
swoich dziełach - takie, o których pisać jest ciężko, lub o których wydaje się,
że lepiej nie wspominać. Dlaczego? Chociażby ze względu na zachowanie granicy
dobrego smaku, która tu niejednokrotnie została przekroczona. I szczerze mówiąc
- wolałabym jednak, aby Miranda July jej nie przekraczała, ponieważ
"niesmak" to bardzo łagodne słowo na określenie tego, co wywołały
we mnie pewne fragmenty powieści. Momentami miałam ochotę odłożyć książkę na
bok i więcej do niej nie wracać.
Ale wracałam i w
sumie nie żałuję. Lektura "Pierwszego bandziora" to całkiem ciekawe
doświadczenie. Nie spotkałam się do tej pory z tak specyficzną książką, która
jednocześnie miałaby w sobie element sprawiający, że pomimo całej swojej
dziwaczności czytałam z pewnym zaciekawieniem. Bo mimo iż momentami odczuwałam
niesmak, mimo że zupełnie nie rozumiałam zachowania bohaterki i zupełnie nie
potrafiłam wczuć się w opisywany przez autorkę świat - byłam ciekawa czym
jeszcze mnie ona zaskoczy.
No właśnie,
główna bohaterka. Jej zachowanie było na tyle dziwne, pokręcone, wręcz
nienormalne, że nie byłam w stanie jej polubić. Zdawała sobie poniekąd sprawę z
tego, że jej życie nie wygląda tak, jak powinno, że ma problemy natury
psychicznej, chodziła nawet na terapię... Tylko co dobrego mogła ona przynieść,
jeśli terapeutka nie potrafiła poradzić sobie nawet z własnym życiem? Cheryl
miała nietypowe przypadłości, które w opisie na okładce zostały nazwane
"humorystycznymi" - no cóż, ja raczej skłaniałabym się ku określeniu
ich mianem nienormalnych, cudacznych. Clee również była oryginalną postacią. Młoda, leniwa, uważąjąca się za idealną dziewczyna była dla mnie przez pewien czas zagadką. Jej zachowanie sprawiało, że miałam ochotę wkroczyć do przedstawianego świata i mocno nią potrząsnąć. Denerwowała mnie. Nie mniej niż sama Cheryl.
Przez pierwszą
połowę książki po prostu się męczyłam. Świat widziany oczami Cheryl mnie
przerażał. Gubiłam się pomiędzy rzeczywistością a jej wyobraźnią, jej
fantazjami, które kobieta przeżywała nadzwyczaj realnie. Jej życie, sposób jaki
na nie wybrała, nastawienie - to wszystko było dla mnie nie do pojęcia. Ale
Miranda July chyba chciała nas zszokować - to zdecydowanie się jej udało.
Później było już lepiej, Cheryl zaczęła zachowywać się rozsądniej. I choć jej
postępowanie nadal nie było dla mnie do końca zrozumiałe - przestało mnie
razić. A może po prostu się do niego przyzwyczaiłam? Końcówkę czytałam ze
zdecydowanie większą przyjemnością niż początek.
Miranda July porusza
kontrowersyjne tematy, o których można by było dyskutować długimi godzinami.
Ale to nie jest książka dla każdego. Pomimo starań, nie udało mi się odnaleźć w świecie wykreowanym przez autorkę. Za dużo było w nim dziwactw, zbyt
wiele wydarzeń, zachowań, sytuacji, które były dla mnie niezrozumiałe. W
dodatku nagromadzenie tak wielu specyficznych bohaterów w jednym miejscu
wydawało mi się wręcz nierealne.
Każdy ma swoje dziwactwa. Być
może autorka chciała za pomocą książki wywołać u nas podobną refleksję. Świat
Cheryl poznajemy jej oczami, a biorąc pod uwagę jej sposób postępowania, jej
natręctwa - może wszystko to, co wydawało mi się dziwne w pozostałych
bohaterach było tylko iluzją stworzoną przez umysł kobiety? Może gdyby narracja
prowadzona była przez inną osobę obraz tamtego świata wydałby mi się bliższy i
bardziej przystępny?
"Pierwszy bandzior"
to książka, o której można by długo dyskutować. Jest z pewnością bardzo
oryginalna, a sięgając po nią niczego nie można być pewnym. Niektórym spodoba
się bardzo, inni będą nią zniesmaczeni. Ja zastanowię się kilka razy, jeśli
będę miała możliwość sięgnąć po inną książkę autorki - choć na swój sposób jestem dla niej pełna podziwu. "Pierwszego bandziora" uważam za ciekawe
doświadczenie.
Ocena: 5/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję potralowi CzytamPierwszy.pl