„Hot Mess”
Lucy Vine
Lucy Vine
Bycie singielką w dzisiejszych
czasach nie wydaje się niczym szczególnym. Przecież tak wiele kobiet decyduje
się nie zakładać rodziny i żyć w pojedynkę. A jednak otoczenie uznaje to zwykle
za stan przejściowy, wymuszony, a już na pewno nie zadowalający dla samej zainteresowanej
osoby. Przecież każda kobieta pragnie miłości… Ale czy dla każdej mąż i dzieci
to spełnienie marzeń? Na pewno nie dla Ellie Knight.
Powieść Lucy Vine ukazuje życie
trzydziestolatki, o którą martwi się niemal każda osoba z bliskiego otoczenia. Dlaczego?
Ma pracę, dom, kochającego ojca i wspaniałych przyjaciół. No ale jak to – taka
dziewczyna jak ona nie może znaleźć sobie faceta? Może ma zbyt wysokie
wymagania? Pod presją znajomych Ellie zaczyna chodzić na randki, mając
nadzieję, że może rzeczywiście mają oni rację. Ale nie mają, o czym kobieta
podświadomie wie doskonale. To nie jest życie dla niej, a niemal każda randka
to niewypał.
Książka napisana jest bardzo
prostym, przyjemnym językiem. Autorka nie koloruje życia bohaterów. Stawia ich w
różnych sytuacjach, zaczerpniętych z prawdziwego życia. Wspaniałe dialogi wywołujące
szeroki uśmiech na twarzy czytelnika.
Niektóre myśli głównej bohaterki
były jak wyrwane z mojej głowy, przez co bardzo łatwo się z nią utożsamiłam.
Autorka zaimponowała mi tym, że powieść była tak rzeczywista, tak bardzo
prawdziwa. Bohaterowie byli bardzo dobrze scharakteryzowani. Każdy z nich miał
pewne zalety, ale i wady. Bardzo lubię, gdy książkowe postacie są po prostu
jakieś. Kiedy po lepszym zapoznaniu się z nimi potrafimy wejść na ich tory
myślowe i lepiej rozumieć ich postępowanie i wybory. Lucy Vine nie pomijała
niewygodnych tematów, a wręcz przeciwnie, perfekcyjnie się nimi zajęła.
Ciekawym wątkiem jest powieść
pisana przez ojca Ellie. Co pewien czas możemy znaleźć e-maila od Alana
Knight’a do swoich córek, w którym mężczyzna przesyła im kolejne rozdziały
swojego dzieła. Jego teksty wyraźnie nawiązują do „Pięćdziesięciu twarzy
Greya”, a poza tym są napisane w bardzo… ciekawy sposób. Ale przecież ojciec
Ellie nie jest pisarzem, nie można od niego oczekiwać wspaniałego stylu. Jednak z czasem te fragmenty stały się dla mnie nieco męczące.
A co z humorem? Ciężko trafić na
komedię romantyczną, przy której rzeczywiście będzie można się pośmiać. Przy
„Hot Mess” kilka razy mi się udało. Uwielbiam żarty sytuacyjne i kilka takich
można tu odnaleźć, za co jestem autorce ogromnie wdzięczna. A poza tym przeważa
sprośny humor, ale nie niesmaczny. Bardzo dobrze wpisany w całą fabułę,
dodający powieści charakteru. Jednak szczerze mówiąc, liczyłam na więcej
zabawnych sytuacji.
„Hot Mess” to książka, którą
czyta się dla przyjemności, nie dla wrażeń. Idealna na chwilę odpoczynku. Pozwala
choć na chwilę zapomnieć o własnych problemach i porywa w zakręcony świat
trzydziestoletniej singielki, której do szczęścia brakuje jedynie odrobiny
pewności siebie. Polecam wszystkim singielkom, ale nie tylko! Bardzo aktualna
książka, przy której można się pośmiać :)
Ocena: 8/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Burdzie Książki