📚 Seria ''Mister Wright'' K.A. Linde

By Book Majka - June 14, 2018


Na serię "Mister Wright", której autorką jest K.A. Linde, składają się obecnie cztery książki:  "Dziewczyna mojego brata", "Dobry wybór", "Spróbujmy jeszcze raz", "Teraz albo nigdy".
Jak głosi napis na tylnej okładce ostatniej części - kolejna już wkrótce. Postanowiłam napisać o nich w jednym poście, ponieważ pozwoli mi to na ich porównywanie między sobą, uniknięcie powtarzania się przy kolejnych opiniach. Książki z serii Mr. Wright można czytać niezależnie. Każda z nich opowiada historię innej pary. Jednak czytanie ich po kolei pozwoli na lepsze wgryzienie się w kolejne powieści, dokładniejsze poznanie pojawiających się postaci. Dlatego polecam zacząć od początku :) 

Czwarta część, czyli "Teraz albo nigdy" miała niedawno swoją premierę. To idealna okazja do tego, aby nadrobić resztę serii. Jeśli lubicie romanse z nutką erotyki, koniecznie powinniście po nią sięgnąć! Ale do rzeczy. Przeczytajcie moje opinie, a może Was przekonam. A szczególnie zachęcam do przeczytania o najnowszych częściach!


"Dziewczyna mojego brata"

Emery, doktorantka na Uniwersytecie Teksańskim, postanowiła rzucić studia. Oczywiście nie bez powodu. Właśnie nakryła swojego profesora z jedną ze studentek... I być może, nie zrobiłaby z tego większej afery, gdyby nie fakt, że do tej pory to ona się z nim spotykała. Zdecydowanie, nie miała szczęścia do mężczyzn. Za czasów szkoły średniej umawiała się z Landonem Wrightem, ale okazał się on jedną wielką pomyłką. Teraz miała za sobą kolejny, beznadziejnie zakończony związek. Ponieważ przygoda Emery z Uniwersytetem dobiegła końca, dziewczyna postanowiła wrócić w rodzinne strony. A tam, na jej drodze stanął Jensen. Ona doskonale wiedziała kim jest mężczyzna - był bratem Landona. Kolejnym Wrightem, członkiem rodziny, z którą nie chciała mieć nic do czynienia. A on? Zupełnie nie pokojarzył faktów i początkowo nawet nie wiedział, że Em jest właśnie tą Emery - byłą dziewczyną jego brata.

Przed miłością można się bronić, ale z jakim skutkiem? Kiedy poznajemy osobę, która przyciąga nas jak magnes, fascynuje, idealnie nas uzupełnia - czy powinniśmy od niej uciekać? Emery miała wiele wątpliwości. Jensena znała od dawna, on ją również. W czasach szkoły średniej nie zwracali na siebie uwagi. Ale teraz byli zupełnie innymi ludźmi i nawet Em doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Rodzina Wrightów była najogólniej mówiąc - znana w Lubbock. Prowadziła firmę, przynoszącą olbrzymie zyski, a Jensen stał na jej czele. Z takim statusem mógł mieć każdą dziewczynę, ale kiedy jego spojrzenie trafiło na Emery, nie chciał już żadnej innej.

Jak to jednak bywa w książkach - Jensen miał wiele tajemnic. W rzeczywistości trudno je było tak nazywać, ponieważ większość osób mieszkających na stałe w Lubbock doskonale o nich wiedziała. Ale Em była tu "nowa". Przez długi czas mieszkała z daleka od rodzinnego miasta i w tym okresie nie interesowała się Wrightami.

Bardzo spodobało mi się to, że autorka pozwoliła nam poznać otoczenie dwójki głównych bohaterów - ich rodziny, przyjaciół, sytuację życiową. Autorka nie ograniczyła się tylko do opisu uczuć i zdarzeń z udziałem Emery a Jensenem. Kiedy czytam powieści lubię mieć szerszy, bardziej całościowy obraz bohaterów. Dzięki temu mogę lepiej wczuć się w opisywane wydarzenia, zrozumieć postępowanie postaci, stworzyć sobie w głowie ich pełniejszy wizerunek.

Bohaterowie zostali wykreowani naprawdę dobrze. Co przez to rozumiem? Byli prawdziwi, tacy jak osoby, które możemy spotkać na co dzień. Nie było w nich sztuczności, która często przeszkadza mi w tego rodzaju literaturze. Emery to inteligentna dziewczyna, która potrafi zauważyć własną wartość. Bardzo mi się to w niej podobało. Była otwarta, zabawna, a przy tym uczuciowa i ciepła. Z kolei Jensen, pomimo wysokiej pozycji społecznej na co dzień pozostawał po prostu - sobą. Kiedy było trzeba korzystał z przywilejów, jakie dawało mu szefostwo w firmie, ale przy Emery potrafił być zwykłym chłopakiem. Nie obnosił się ze swoim majątkiem. Z resztą jego życie wcale nie było proste, może więc też dlatego miał w sobie wewnętrzną pokorę. Był rozsądny, twardo stąpał po ziemi, ale drzemał w nim smutek. Chciał otworzyć się przed Emery, ale potrzebował na to czasu. Czasu, który znikał z każdym dniem i mógł bardzo pogorszyć ich relację.

Jeśli chodzi o fabułę, uważam, że była przyzwoita. Nie była wielce oryginalna, pojawiały się pewne schematy, ale mimo to - czytałam jak zahipnotyzowana. Pojawiały się zwroty akcji, elementy zaskoczenia. Autorka wciągnęła mnie w opisywany przez siebie świat, sprawiła, że bohaterów obdarzyłam dużą sympatią i bardzo im kibicowałam. Wzbudziła we mnie wiele bardzo zróżnicowanych emocji. Powieść czytało się bardzo szybko, a kiedy tylko dotarłam do ostatniej strony - chwyciłam kolejną część.


"Dobry wybór"

Heidi jest najlepszą przyjaciółką Emery. Od dawna pracuje w firmie Wright Construction, a kariera zawodowa ma dla niej duże znaczenie. Nie bez powodu. Na każdy awans sumiennie zapracowała, dała z siebie wszystko, aby osiągnąć stanowisko, które obecnie zajmuje. A nie było to łatwe. Dlatego kiedy Landon Wright dał jej do zrozumienia jak bardzo mu na niej zależy - ona nie mogła pozwolić na to, aby ich związek doszedł do skutku - co nie znaczyło, że Heidi nie odwzajemniała uczucia. Dlaczego nie powinni być razem? Oh, powodów było naprawdę dużo. Po pierwsze i najważniejsze - Landon był żonaty, po drugie - był jej szefem, a po trzecie - byłym jej najlepszej przyjaciółki! To nie miało prawa zakończyć się pomyślnie. 

W drugiej części serii autorka postanowiła jeszcze bardziej namieszać w życiu bohaterów. I wyszło jej to bardzo na plus. Początkowo miałam wrażenie, że zostaną powielone schematy pojawiające się w pierwszej części - i poniekąd zostały, ale moje obawy szybko przerodziły się w chęć poznania historii tych dwojga. W "Dobrym wyborze" problemy bohaterów wydają się poważniejsze. To nie jest już tylko kwestia samego zawodu miłosnego, czy nieprawidłowych wyborów - choć to również. W ich historii pojawiają się sytuacje, na które żadne z nich nie miało do końca wpływu. Ich sytuacja wydaje się dużo trudniejsza niż miało to miejsce w przypadku Emery i Jensena.

Czytając tę książkę towarzyszyło mi bardzo wiele emocji. W mojej głowie rozgrywała się walka pomiędzy tym jakie zachowanie bohaterów byłoby najrozsądniejsze. Zastanawiałam się czy mogli oni obejść się bez wszystkich chwil niezrozumienia, bez trudności jakie ich spotkały na drodze ku sobie, podejmując inne decyzje. Bardzo się z nimi zżyłam, chciałam, aby ich historia zakończyła się jak najlepiej.

Ponieważ bohaterów poznałam już w pierwszej części, miałam znacznie szerszy obraz całości. Znałam już ich bliskich, wiedziałam czego można się spodziewać po nich samych. Co nie oznacza, że ich przejrzałam. To wyjątkowo złożone postacie, które jak wspominałam, przeszły wiele. Heidi polubiłam już w "Dziewczynie mojego brata". Pełna optymizmu, pewna siebie... Ale w tej części poznałam też jej drugą stronę, to czego nie okazywała na co dzień. Jej życie nie wyglądało wcale tak wesoło, jak mogłoby się wydawać po jej dotychczasowym nastawieniu do świata. Ukrywała w sobie wiele smutku, znosiła go dzielnie, starając się wyciągać z każdej sekundy jak najwięcej pozytywów. A Landon? Do tej pory nie wiedziałam co o nim sądzić. Ale bardzo go polubiłam. Zrozumiałam jego postępowanie. Popełnił w życiu kilka błędów, ale teraz miał szansę spróbować ułożyć je na nowo.

Fabuła książki wydała mi się nieco bardziej złożona. Więcej się działo. Ale jak wspomniałam, nie udało się uniknąć schematów. Trochę zabrakło mi świeższego pomysłu na ogólny zarys opisywanych wydarzeń. Miałam wrażenie, że K.A. Linde stosuje w swoich książkach dość przewidywalne zabiegi - od niepewności, przez ogrom uczuć, chwilowe niezrozumienie, zwątpienie, po wielką miłość. Ale czy to źle? Przecież schemat ten można ubrać w piękne słowa i rozbudować w bardzo ciekawy sposób. A z tym autorka poradziła sobie rewelacyjnie.


"Spróbujmy jeszcze raz"

Julia przeprowadziła się do Lubbock stosunkowo niedawno i od razu rozpoczęła pracę w firmie Wrigtów. Szybko odnalazła przyjaźń u Heidi i Emery. Przyjęły ją do swojej paczki i nie pozwoliły, aby rozpamiętywała przeszłość - o której nie miały nawet pojęcia. A była ona wyjątkowo przerażająca... Julia z pewnością wyróżniała się z tłumu - jej ciało zdobiło wiele tatuaży, a kolczyk w nosie dopełniał całości. Taki miała image, choć wiązał się on niestety z chwilami, o których dziewczyna wolałaby zapomnieć. Z kolei Austin Wright był typem niegrzecznego chłopca. I choć Julia starała opierać się uczuciu, musiała przyznać, że bardzo ją do mężczyzn tego rodzaju ciągnęło. Ale czy byłaby w stanie wytrzymać z nim na dłuższą metę? Austin był uzależniony od alkoholu. Ciężko było go spotkać całkowicie trzeźwego, ale jak wiadomo - taka osoba nigdy nie widzi w tym problemu. Alkohol uśmierzał jego ból, wszystkie gorsze myśli, wprawiał w przyjemny stan odrętwienia. Tylko czy na takiego człowieka można było liczyć? Julia miała poważne wątpliwości...

Ta część wywarła na mnie największe wrażenie. Nie miała sobie równych pod względem ogromu emocji, jakie towarzyszyły mi podczas jej czytania. Autorka starannie zbudowała napięcie, wywołała przerażenie, smutek, wzruszyła, dała nadzieję. To powieść wydała mi się świeższa, bardziej przemyślana. K.A. Linde wkroczyła na wyższy poziom.

Julia była dla mnie zagadką. W pierwszej części bardzo ją lubiłam, w drugiej miałam moment, w którym byłam na nią wręcz obrażona. Nie mogłam zrozumieć niektórych jej zachowań. Dzięki tej książce zaczęłam odkrywać ją na nowo. Z jakim efektem? Julia okazała się naprawdę silną kobietą. Nie dawała się poniżać, znała swoją wartość. Była otwarta, pewna siebie, potrafiła postawić na swoim. Jednocześnie potrzebowała wsparcia. Była sama. Kiedy przeprowadziła się do Lubbock, nikogo nie znała. Dzięki Emery i Heidi odnalazła odrobinę szczęścia. Odzyskiwała radość, którą w przeszłości utraciła. W dodatku była bardzo ambitna i utalentowana. Bała się zaufać Austinowi. Doskonale wiedziała na czym polega nałóg. Wiedziała jak ciężko wydostać się z uzależnienia. Jeśli chodzi o Austina, to przechodzi on wielką przemianę. Jego alkoholizm sprawił, że stracił to, co wydawało mu się w życiu najważniejsze. Powoli zaczyna docierać do niego jak inny i bardziej przejrzysty jest świat bez picia.

"Spróbujmy jeszcze raz" okazało się dużo bardzo złożoną powieścią. Jak pisałam wcześniej, już wcześniejsze książki K.A Linde przedstawiały nam szerszy obraz, niż tylko wydarzenia bezpośrednio związane z głównymi bohaterami. Ale tutaj autorka poruszyła zdecydowanie więcej - wydawałoby się - pobocznych kwestii. Ma na to również wpływ, że autorka mogła sobie pozwolić na nieco więcej, przy założeniu, że czytelnicy poznali wcześniejsze części. Oczywiście - przedstawia ona po krótce sytuacje mające miejsce w poprzednich książkach, postaci, które się tam pojawiały - na wypadek, gdyby czytelnik zaczął przygodę z serią od trzeciej części, ale czuje się już swobodniej w operowaniu znaczną ilością postaci.

Biorąc pod uwagę fakt, że już wcześcniejsze części bardzo mi się podobały, "Spróbujmy jeszcze raz" było wprost genialne. Sprawiło, że autorka dołączyła do grona moich ulubionych pisarek romansów, literatury erotycznej.



"Teraz albo nigdy"

Tym razem z rodziny Wright pochodzi nie mężczyzna, a kobieta. Morgan większość czasu poświęca pracy. Firmę Wright Construction pokochała najbardziej z całego rodzeństwa, dlatego nic dziwnego, że przyszło jej objąć najwyższe stanowisko. Jeśli chodzi o życie prywatne... Za wiele się w nim nie działo. Nie miała zbyt wielu przyjaciół, z resztą - czy znalazłaby dla nich czas? Ostatnio, kiedy jej bracia ułożyli sobie życie, do rodziny wkroczyły trzy wspaniałe dziewczyny, dzięki którym trochę oderwała się od pracy i pozwoliła sobie na koleżeńskie spotkania. Musiała jednak przyznać, że brakowało jej kogoś, z kim mogłaby dzielić życie. Kogoś, kto pocieszyłby ją w gorszej chwili, kto pozwoliłby jej odreagować. Kiedy była nastolatką w głowie zawrócił jej Patrick. No właśnie. Zawrócił jej w głowie i nie chciał z niej wyjść - aż do dziś. Jednak on wydawał się zupełnie tego nie zauważać. A może robił to celowo? Poza tym... Był najlepszym przyjacielem jej starszego brata, a historia pokazała, że takie związki mogą bardzo namieszać. Czy będzie w stanie zaryzykować przyjaźń dla miłości? Czy Morgan w ogólne będzie w stanie go do siebie przekonać? Był na nią obojętny już przez tyle lat...

Zaczynając czytać "Teraz albo nigdy" miałam naprawdę duże oczekiwania. Biorąc pod uwagę tendencję autorki (do tej pory każda kolejna książka serii była lepsza od poprzedniej), liczyłam na wciągającą powieść z ciekawymi zwrotami akcji i burzą emocji. Nie mogę powiedzieć, że to otrzymałam, ale nie mogę również powiedzieć, że książka była najsłabsza. Umieściłabym ją ex aequo z pierwszą częścią.

Niestety powielony został schemat, który pojawił się w każdej z pozycji. Zaczęło się od niepewności, przeszło w wielkie uczucie, potem zerwanie i powrót. Autorka bardzo lubi go używać. I o ile w trzeciej części zupełnie mi to nie przeszkodziło, o tyle tu - już tak. Działo się tu zdecydowanie mniej, wydarzenia opisywane przez K.A. Linde nie były już tak... spektakularne, poruszające, nie wywołały we mnie takiego ogromu emocji, jak było to w części poprzedniej. Mogło być to spowodowane tym, że Morgan, jako bohaterka, nieszczególnie mnie do siebie przekonała. Nie rozumiałam jej zachowań, jej charakter nie do końca mi odpowiadał. Za to Patricka obdarzyłam bardzo dużą sympatią. Z resztą, jego po prostu nie dało się nie polubić. Przeczytajcie, a sami przekonacie się dlaczego.

W powieści pojawił się jeden wątek, którego rozwiązania byłam bardzo ciekawa. W jego centrum stał stryj Morgan - Owen, który pojawił się w Lubbock dość niespodziewanie. Pracował co prawda w jednej z filii Wright Construction, ale jeśli zjawiał się w rodzinnym mieści braci (i sióstr) Wright - to tylko w sprawach służbowych. Tym razem postanowił jednak zapoznać się z zapomnianą rodziną...

Choć nie dostałam w tej powieści tego, czego oczekiwałam, uważam ją za dobrą. Nigdy nie oczekuję wiele od romansów, erotyków. Chcę przy nich odpocząć, oderwać od codzienności, spędzić miło czas. A to z pewnością autorce się udało. Gdyby nie trzeci tom - który podobał mi się najbardziej - pewnie bym przy tej części na nic nie narzekała. Autorka, być może nie do końca świadomie, podniosła sobie poprzeczkę. Teraz, kiedy wiem, że potrafi pisać w sposób który tak bardzo przypadł mi do gustu, ciężko będzie mi nie patrzeć na inne jej powieści przez ten pryzmat.



Kilka słów odnoście całej serii


W książkach K.A. Linde nie zabrakło erotyki, odegrała ona istotną rolę. Ale co ważne - w żadnej z nich nie przyćmiła fabuły. Była bardzo ważnym - ale jednak - dodatkiem. Opisy nie były rozwleczone, ale zawierały to co najważniejsze, wywoływały rumieńce. Autorka stanęła na wysokości zadania. W książkach, w których pojawiają się opisy scen seksu często roi się od wulgaryzmów. Tu było ich naprawdę mało, co bardzo sobie cenię. Muszę przyznać, że opisy zbliżeń w tej serii są najlepszymi, na jakie trafiłam, w czytanych przeze mnie w książkach. 

Styl K.A. Linde również przypadł mi do gustu. Jej książki czyta się płynnie, z lekkością. Nie ma natłoku przekleństw, pojawiają się naprawdę sporadycznie. Wiem, że już o tym wspominałam, ale jestem na to bardzo czuła, więc będę to podkreślać. 

Do czego mogę się przyczepić? Do schematów, o których już wcześniej wspomniałam. Myślę, że autorka potrafiłaby napisać coś bardziej oryginalnego. Widomo, shcemat schematowi nie równy. Poza tym, liczy się to jak się go obuduje, jak rozwinie się wątki dookoła, w jakim stopniu wykroczy się poza jego ramy. Z resztą - w obecnych czasach pojawia się tak wiele książek, że ciężko jest znaleźć całkiem oryginalną. Ale do tego trzeba dążyć. 

No dobra, strasznie się rozpisałam. Uważam, że seria "Mister Wright" jest warta uwagi. Czytałam ją z wielką przyjemnością i na pewno sięgnę po kolejną część, kiedy tylko się ona ukaże. Autorka trafiła do grona moich ulubionych, jeśli chodzi o romanse, literaturę erotyczną. Potrafiła zachować umiar, opisy zbliżeń były tylko dodatkiem do wciągającej fabuły. Wzbudziła we mnie wiele emocji - w jednych mniej, w innych więcej. Pod tym względem dla mnie trzecia część nie ma sobie równej, ale wiadomo, wiele zależy od gustu czytelnika. Bardzo się cieszę, że zdecydowałam się zapoznać z twórczością K.A. Linde.


Oceny:

"Dziewczyna mojego brata" 7/10
"Dobry wybór" 7,5/10
"Spróbujmy jeszcze raz" 8,5/10
"Teraz albo nigdy" 7/10




  • Share:

You Might Also Like

12 komentarzy

  1. Fajne propozycje na zbliżające się wakacje!:)
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Oj tak, na wakacje nadadzą się idealnie :)

      Delete
  2. Seria jeszcze przede mną, ale jestem ciekawa. 😊

    ReplyDelete
  3. Nie czytałam jeszcze żadnej z tych książek ale myślę, że wpasowałyby się w mój gust :)
    Pozdrawiam Grovebooks

    ReplyDelete
    Replies
    1. W takim razie koniecznie po nie sięgnij!

      Delete
  4. Dla mnie najciekawsza byłą czwarta część, ale wszystkie okazały się bardzo pomysłowe ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. To prawda, każda miała w sobie coś wyjątkowego. No ale ja serduchem pozostaję przy trzeciej :)

      Delete
  5. Jeszcze nie znam twórczości autorki. Być może kiedyś sięgnę po tę serię. :)

    ReplyDelete
  6. Ja ubolewam, że nie mam czasu wziąć się za tę serię :<
    http://whothatgirl.blogspot.com

    ReplyDelete
  7. Do tej pory nie słyszałam o tej serii.
    Czuję, że mogłaby mi się ona spodobać :)

    ReplyDelete