📚 Lato nad morzem

By Book Majka - June 25, 2018


"Lato nad morzem"
Katie Fforde

Emily jest położną. Zawsze największą wagę przykłada do komfortu matek podczas ich wielkiego dnia. Jest zwolenniczką porodów w domu, co spotyka się z niemałym oburzeniem wśród lekarskiego środowiska. I choć szczerze kocha swój zawód i za nic nie chciałaby go zmieniać, czuje potrzebę odetchnięcia od tego wszystkiego - od nieprzyjaznych spojrzeń lekarzy, osób, które uważają to co robi, za skrajnie nieodpowiedzialne. Kiedy więc dostaje od przyjaciółki propozycję pracy na wakacje, z dala od miejsca zamieszkania, z dala od codziennych problemów - zgadza się niemal od razu. Ma zostać szefową kuchni na parowcu przyjaciółki, która z powodu zaawansowanej ciąży nie może dłużej pełnić tej roli... Na statku Emily spotyka wiele ciekawych osób. Jest Billie - pełniąca rolę pomocy kuchennej, charakterna dziewczyna, która nie widzi świata poza jednym z pracowników statku, jest Maisie, starsza kobieta, która już od wielu lat spędza wakacje na parowcu. I jest Alasdair... Przystojny lekarz, samotny ojciec wspaniałej dziewczynki - Kate. Czy między tą dwójką może rozwinąć się uczucie? Wszystko wydaje się temu przeczyć. 

Sięgając po "Lato nad morzem" liczyłam na zabawną, ciepłą historię z delikatnie wplecionym wątkiem miłosnym, która umili mi czas w przerwie pomiędzy nauką. Miała być "rozkosznie zajmująca", "niezwykle wciągająca, "pełna blasku". A jak ją odebrałam?

Na początku bardzo trudno było mi się wkręcić w opisywaną prze Katie Fforde historię. Główna bohaterka wydawała mi się bardzo specyficzna, nie mogłam się do niej przekonać. Rzuciła wszystko i pojechała gotować na statku? Pomimo tego, że tak uwielbiała swoją pracę i tak bardzo walczyła o to, aby jej metody odbierania porodów zostały docenione, zaakceptowane... Rozumiem urlop, rozumiem odpoczynek. Ale tak nagle - ni stąd ni z owąd zdecydować się na stanowisko szefa kuchni na statku parowym? Autorka nie wprowadziła nas szczególnie w życie Emily. Dla mnie decyzja głównej bohaterki, która dokonała się niemal na samym początku książki, była po prostu irracjonalna. Tym bardziej, że nie zostało wcześniej wspomniane nic a propos zdolności kulinarnych bohaterki. Zabrakło wprowadzenia, możliwości wczucia się w postać dziewczyny, zrozumienia jej decyzji. 

Przez pierwsze kilka rozdziałów przeszkadzał mi również styl, w jakim została napisana powieść. Zastosowanie narracji w trzeciej osobie, wiele powtórzeń, których po zastosowaniu narracji pierwszoosobowej można by było uniknąć. Bo jeśli w jednym, naprawdę krótkim akapicie (6-7 wersów) imię głównej bohaterki pojawia się trzykrotnie - musicie przyznać, że rzuca się to w oczy. Ogólnie miałam wrażenie, że w tekście jest natłok imion, które z powodzeniem można byłoby zastąpić innymi określeniami opisywanych bohaterów. 

Na szczęście im dalej czytałam, tym było lepiej. Trudno mi określić, czy autorka się "rozpisała" i jej styl ze strony na stronę sukcesywnie się poprawiał, czy fabuła zainteresowała mnie na tyle, że do stylu nie przykładałam już większej uwagi. W każdym razie w pewnym momencie powieść mnie wciągnęła i zanim się spostrzegłam czytałam ostatni rozdział... 

Jeśli chodzi o bohaterów - jak wspomniałam wcześniej, Emily była dla mnie na początku bardzo specyficzna. Jej decyzje były dla mnie niezrozumiałe i najzwyczajniej mnie denerwowały. Z czasem przekonałam się, że jest ona zwyczajną, zabawną, towarzyską dziewczyną. Choć na świat patrzy w zupełnie inny sposób od mojego. Nie potrafiłam się wczuć w jej postać, ale mimo to ją polubiłam. Alasdaira bohaterka spotkała po raz pierwszy, kiedy odbierał ją z lotniska. I znów... Coś mi w nim nie pasowało. Jego zachowanie było sprzeczne z logiką. Nie chcę za wiele zdradzić, bo uważam, że ta książka jest warta przeczytania. Myślę, że jeśli po nią sięgniecie, zorientujecie się o czym piszę. Ale poza tym? Okazał się ciepłym, opiekuńczym mężczyzną, stawiającym dobro córki ponad wszystko. Bał się otworzyć na nowy związek, zaufać, ale nie bez przyczyny. Kibicowałam tej dwójce i choć ja sama widziałam dla nich wiele różnych możliwości, oni wydawali się ich nie dostrzegać...

Akcja powieści ma miejsce w wyjątkowo malowniczym otoczeniu. Widoki, jakie mogli podziwiać bohaterowie z pewnością były przepiękne. Autorka o nich wspominała, ale jak dla mnie za mało było opisów, które pozwoliłyby rzeczywiście wyobrazić sobie magię krajobrazów czy zjawisk, jakie pojawiały się w treści - a szkoda. Trochę mi tego zabrakło.

Za dużo narzekam - bo powieść naprawdę przypadła mi do gustu. Pomysł na fabułę był oryginalny, opisywane przez autorkę uczucie rozwijało się powoli, naturalnie - co bardzo sobie cenię. Teraz wszędzie pełno historii, w których dwójka osób już po pierwszym spotkaniu nie widzi poza sobą świata. Tu było inaczej. Przeszkody, które pojawiały się na drodze Emily i Alasdaira były rzeczywiście - przeszkodami. Za co też powieść zyskała w moich oczach. Nie były one wymyślone na siłę, nie zostały wyolbrzymione i miały swoją przyczynę.

"Lato nad morzem" to ciepła powieść, która idealnie nada się na wakacje. Jest lekka, choć nie brakuje w niej chwil smutku, wzruszenia. Nie jest bez wad, ale mimo to, w ostatecznej ocenie bardzo mi się podobała. Autorka rozkręca się z każdą stroną, aby wreszcie porwać czytelnika i wciągnąć go w opisywaną historię. Pięknie przedstawione, kwitnące uczucie, wspaniała relacja ojciec-córka, szczerza przyjaźń. W powieści widać dojrzałość autorki. Ta książka niesie za sobą coś więcej niż tylko przyjemnie spędzony czas podczas jej lektury. Warto po nią sięgnąć!

Ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania powieści dziękuję wydawnictwu Sonia Draga

  • Share:

You Might Also Like

7 komentarzy

  1. Na ten moment nie mam jej w planach, ale może kiedyś.:)

    ReplyDelete
  2. Od czasu do czasu lubię zajrzeć do takiej właśnie książki.

    ReplyDelete
  3. Wiesz, myślę że jednak tego sposobu narracji bym nie wytrzymała... Po co się językowo męczyć;)
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nic na siłę, chociaz uważam, że w tym przypdku można się trochę zmusić :) Jak już się wkręci, nie ma to najmniejszego znaczenia :D

      Delete
  4. Czaje się na tę książkę i widzę, że niepotrzebnie zwlekam tak długo :) Dobrze, że zaraz mam urlop więc będę miała maaaaasę czasu na nadrabianie zaległości. A trochę ich jest...

    ReplyDelete