📚 ''W cieniu Czarnobyla''

By Book Majka - November 02, 2018


"W cieniu Czarnobyla"
Madeleine Hesserus

Czarnobyl. Słyszał o nim chyba każdy. Niektórzy wiedzą o nim niewiele, inni aż za dużo. Jedno jest pewne - kto poznał zakazaną strefę, już nigdy o niej nie zapomni. Jest to miejsce, w którym przebywać mogą tylko nieliczni. Potrafi wywołać zachwyt. Przyroda nie posiada brzęczących liczników Geigera, które zasygnalizowałyby jej niebezpieczeństwo, dlatego rozwija się jak szalona. Jednak wszechobecna cisza i pustka sprawiają, że będąc w strefie nikt nie czuje się bezpiecznie. Towarzyszące uczucie przerażenia i grozy, świadomość tego, dlaczego to miejsce wygląda właśnie w ten sposób sprawiają, że człowiek czuje się bezsilny. 

Katarina jest biolożką. Pozostawiając za sobą całe dotychczasowe życie, przyjeżdża do międzynarodowego instytutu badawczego, aby pomóc w badaniach nad procesami zachodzącymi w zakazanej strefie. To właśnie na jej losach (poza samym Czarnobylem) skupia się powieść. Kiedy udaje jej się wdrożyć w nową pracę, dojść do porozumienia z zespołem, na jej drodze staje Grigorij. Człowiek, którego poznała już na początku pobytu w instytucie, którego łączył dziwny związek z Olgą - kobietą dla Katariny niezrozumiałą, a który od tej pory miał być dla głównej bohaterki kimś znacznie więcej. 


"W cieniu Czarnobyla" to powieść, w której pokładałam spore nadzieje, a na której bardzo się zawiodłam. Nie potrafiłam wciągnąć się w fabułę, a bohaterowie zupełnie do mnie nie przemawiali. Katarina była mocno irytująca, zupełnie nie rozumiałam jej zachowania, postępowania. Nie potrafiłam zrozumieć uczucia, które zrodziło się w niej tak nagle. Myślała co innego, robiła co innego. Brakowało mi w niej spójności, charakteru. Z kolei Grigorij... Jego rozumiałam jeszcze mniej. Jego postępowanie było dalekie od racjonalnego, rozsądnego, czy chociażby przemyślanego, choć jego charakter mógłby sugerować coś zupełnie innego. Był dla mnie osobą zupełnie odrealnioną, nietypową, dziwną. Gdybym poznała takiego człowieka, robiłabym wszystko, żeby mieć z nim jak najmniej do czynienia. A Katarina działała zupełnie odwrotnie. Być może dlatego tak bardzo mnie irytowała. 

W opisie książki można przeczytać: "Zakochują się w sobie, a ich pełen emocji związek wywołuje całą serię zdarzeń, które mają wpływ na pracę i stosunki panujące w całym zespole badawczym." Ten fragment brzmi nawet zachęcająco. Jednak to właśnie emocji zabrakło mi w tej powieści najbardziej. Zupełnie nie potrafiłam wczuć się relację panującą między bohaterami. Była dla mnie niezrozumiała, niezdrowa, dziwna. Zachowanie bohaterów zaczęłam rozumieć (choć to i tak za dużo powiedziane) dopiero po nawiązaniach do ich przeszłości. Autorka ujawniła pewne fakty z lat ich młodości, które w dużej mierze decydowały o ich aktualnym postrzeganiu świata i podejściu do wykonywanej pracy. Jednak i to nie było w stanie mnie przekonać do opisywanej dwójki. 

Jeśli chodzi o kompozycję... Autorka chciała stworzyć pewną klamrę. Rozpocząć powieść od momentu jej zakończenia. Ale niestety zrobiła to w sposób, którego nawet nie dostrzegłam. Dopiero przeglądając książkę po raz drugi, tuż przed rozpoczęciem pisania mojej opinii, zauważyłam, że podczas lektury umknęły mi trzy zdania - zdania, które dotyczyły wydarzeń mających miejsce w zakończeniu. Zwykle zabiegi takie sprawiają, że czytam książkę z dużo większym zainteresowaniem, jednak muszą być zastosowane w odpowiedni sposób. Słowa muszą być właściwie dobrane, muszą budzić ciekawość, czasem niepokój, ale przede wszystkim intrygować. A tu? Nic takiego nie miało miejsca.

Jedynym plusem książki, częścią, która naprawdę była dla mnie ciekawa były opisy strefy rozciągającej się wokół Czarnobyla, do której dostęp mają jedynie nieliczni. Czytając te fragmenty czułam się trochę jak w innym świecie, jakby opisywane miejsca były całkowitą fikcją literacką. Sam fakt, że strefa istnieje naprawdę, a ja, żyję tak niewiele wiedząc o tym miejscu... budził we mnie przedziwne uczucie, którego nie jestem w stanie opisać, ale które sprawiło, że patrzyłam na książkę nieco bardziej przychylnym okiem, że byłam w stanie dobrnąć do końca. 

"W cieniu Czarnobyla" to powieść, która zapowiadała się dobrze, ale niestety na tym się skończyło. Czytanie jej tylko dla opisów strefy mija się z celem. Madeleine Hesserus nie sprostała moim wymaganiom odnośnie fabuły. Książkę przemęczyłam, nie miałam motywacji, chęci, aby do niej wracać. A szkoda. Bo temat pozwalał na stworzenie naprawdę wyjątkowej powieści. 



  • Share:

You Might Also Like

4 komentarzy

  1. Na początku myślałam, że właśnie to będzie coś ciekawego. Dobrze, że uprzedziłaś, nie zabieram się za tę książkę.

    https://weruczyta.blogspot.com/

    ReplyDelete
  2. szkoda, bo już czytałam potencjał jaki można było wykorzystać choćby po samym tytule powieści. Może jednak spróbuję jeśli kiedyś trafi w moje ręce.

    ReplyDelete
  3. Czasem niestety i tak bywa, że książka kończy się tylko...wielkimi nadziejami na fajną lekturę;) Również będę zatem omijać z daleka, a szkoda, bo temat wydaje się bardzo ciekawy!
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    ReplyDelete